2012-09-25
Kursant: Ola W.
KURSANT to świetna szkoła jazdy, ale czym by ona była bez swoich instruktorów? A tych ma naprawdę jedynych w swoim rodzaju, a mówię tu w szczególności o Panu PAWLE DOMAŃSKIM i Panu TADEUSZU BIEDZIE. I choć Pan Paweł Domański gryzmoli niemiłosiernie, ma irytujący dzwonek w komórce i jest czasem trochę za bardzo uparty, to jest najlepszym ( i pisze to z pełną konsekwencją) instruktorem na świecie! Jazdy Pan Domański prowadzi w bardzo miłej atmosferze- można pogadać, podroczyć się i pośmiać. Zawsze z uśmiechem na ustach i wyluzowany. Potrafi przezwyciężyć pierwsze psychozy i histerie swojego nowego ucznia, zastępując je pewnością siebie i wiarą we własne możliwości. Za każdym razem dziarsko i energicznie podchodzi do swojej pracy, niezależnie czy jest sobota 8 rano, czy piątek wieczór. Od pierwszych jazd da się wyczuć, że ten instruktor ma prawdziwy talent do tego co robi. Pan Domański emanuje anielską cierpliwością- nigdy nie rozeźli się na ucznia, nie wiadomo nawet jak byłby oporny, ?arogancki? czy ?nie chciałoby? mu się uczyć. Gdyby tego było mało, obdarowuje swoich uczniów kunsztownie wykonanymi karteczkami, z opisem przeprowadzonych manewrów/zajęć, tak że można sobie wszystko fajnie jeszcze raz przeanalizować w domu. Zawsze zachowa zimną krew czy to w przypadku bliskiej śmierci pod kołami tira, czy ataku szerszenia mordercy. Jednym słowem: profesjonalista, w każdym calu ;) Nie mogłabym też nie docenić roli Pana Tadeusza Biedy w swojej edukacji. Zawsze gotowy wesprzeć mądrymi radami i wskazówkami, cierpliwie tłumaczący zawiłości zarówno przepisów jak i wymagań egzaminacyjnych. Instruktor uczący jeździć z głową i ciągle podnoszący poprzeczkę. Dzięki perfekcjonizmowi i dokładności Pana Biedy, poukładałam do końca elementy swojej dwuśladowej układanki. Jeszcze raz dziękuje moim dwóm wspaniałym instruktorom, dzięki którym zdałam egzamin śpiewająco już za pierwszym razem. Dziękuje za cały ten czas jaki Panowie włożyli w moja naukę.